Brakowało Ci dobrej powieści science fiction, która sprawiłaby, że w pełni oddasz się czytanej historii?
Mamy dla ciebie idealną propozycję, którą jest “Imperium ciszy” autorstwa Christophera Ruocchia. Jest to pierwszy tom nowej serii “Pożeracz Słońc”.
Książka opowiada o Hadrianie, którego jedni mają za bohatera, inni zaś za potwora. Kim tak naprawdę jest?
Dla ludzkości Hadrian jest kimś, kto dokonał czegoś niesamowitego, a mianowicie zgładził ostatnich obcych, którzy znajdowali się we wszechświecie - Cielcinów. Natomiast oni uważają go za okropnego potwora, który, niszcząc Słońce, nie tylko unicestwił ich, lecz miliony innych istnień. Hadrian nie był potworem. Nie był także bohaterem. Ba, nie był ON nawet żołnierzem.
Hadrian ucieka przed ojcem, który zaplanował dla niego przyszłość w Świętym Zakonie Terrańskim. Uciekając, znalazł się ON nie na tej planecie, na której powinien, w najdalszym, zapuszczonym zakątku galaktyki. Nie miał żadnego wsparcia. Żadnej pomocy. Zdany był wyłącznie na siebie i swoje siły, zmuszony do walki na arenie niczym dawni gladiatorzy. Kiedy wydostał się z areny, wcale nie było łatwiej. Trafiając na dwór lokalnego lorda, również był zmuszony walczyć. Tym razem była to inna walka - pełna intryg i tajemnic, dziwnych układów. Te okoliczności wcale nie były mniej niebezpieczne od pełnych krwi rozgrywek.
Właśnie w ten sposób, pomimo chęci oddalenia się od swego przeznaczenia, wkroczył ON na jego ścieżkę. Walczył w wojnie, w której nie chciał walczyć, którą to nie ON rozpoczął, w imię czegoś, czego nie kochał, przeciwko przeciwnikowi, którego nie potrafił zrozumieć.