Oto on. Bohater tej książki. Raptor – pies z piekła rodem i mój najlepszy przyjaciel. Poznaliśmy się pewnego chłodnego dnia, kiedy on miał siedem tygodni, a ja… No cóż, ja byłam dorosła. I wydawało mi się, że wiem, co robię.
Raptor jest szpicem rasy pierwotnej – malamutem alaskańskim. To jedna z najtrudniejszych w prowadzeniu ras. Przyznaję, że kiedy go brałam, miałam o tym niewielkie pojęcie. Jak przystało na przedstawiciela północniaków, jest wielki i silny, a przy tym inteligentny i niezależny. Dlatego z łatwością udało mu się wywrócić do góry nogami życie całej naszej rodziny. Zawdzięczam mu sporo nerwów i niejeden siwy włos, ale ponad wszystko cudowne życie pełne przygód i śmiechu, nawet jeśli ten śmiech był czasem przez łzy.
Więc jeśli i Ty, Drogi Czytelniku, też lubisz się śmiać albo jeśli po prostu jesteś ciekaw dlaczego ta książka nosi tytuł Psy z piekła rodem, zapraszam do lektury. Uśmiejesz się i popłaczesz, bez ostrzeżenia. Tak, nawet w autobusie. Jeszcze tylko odstaw kubek z kawą, bo zaplujesz książkę.
Pozdrowienia,
Autorka