O autorze:Jacek Krzysztofowicz (ur. 1969) jest psychoterapeutą. Ukończył studia filozoficzno-teologiczne na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Psychoterapii uczył sięw Polskim Instytucie Ericksonowskim w Łodzi. Prowadzi w Łodzi terapię indywidualnąi partnerską (www.zmiana.pro). Współpracuje z Fundacją Jaś i Małgosia w Łodzi, skupiając się na pracy z rodzicami dzieci autystycznych. Felietonista magazynu psychologicznego „Charaktery” (Lekcje z życia). Żonaty. Jego pasją jest próba zrozumienia ludzi i otaczającego świata.Z okładki:Budują lub niszczą. Służą lub rządzą. Kołyszą lub targają. Szepczą lub krzyczą. Unoszą lub depczą. Czasem przyjemne, czasem trudne. Zawsze bliskie i ważne. Nasze emocje.Jacek Krzysztofowicz zaprasza nas do bliższego zapoznania się i zaprzyjaźnienia ze światem naszych trudniejszych emocji: złością, smutkiem, bólem, gniewem, lękiem, wstydem, bezsilnością. Doświadczony terapeuta proponuje, byśmy traktowali je, jak powierzoną naszej trosce gromadkę podopiecznych. Każdy z nich ma inną przeszłość, witalność, siłę przebicia, wrażliwość i potrzeby. Niektórzy są kłopotliwi, ale żaden nie jest zły. Każdy domaga się uwagi, troski, indywidualnego potraktowania, miłości, zrozumienia. Dopiero wtedy zacznąz nami współpracować i obdarzać tym, co w nich najlepsze.Ze skrzydełek:Uczucia są nam potrzebne. Wszystkie bez wyjątku nam służą. Gdyby było inaczej, nie zostalibyśmy w nie przez matkę naturę wyposażeni. Uczucia pozwalają nam poznać, jaki jest nasz stosunek do rzeczywistości, ułatwiają nam kontakt ze światem, kierują naszym zachowaniem. Są źródłem informacji o nas samych – opowiadają o wszystkich naszych potrzebach, dają energię pozwalającą je zaspokoić. Przykre uczucia podpowiadają: coś tu jest nie w porządku, trzeba tu coś zmienić, a przyjemne otwarcie głoszą: to jest właśnie to, zrób to jeszcze raz!Uczucia są jak dzieci… Nie poradzą sobie same – wymagają uwagi i opieki. I jak to w życiu bywa, jedne dzieci są „trudniejsze” od innych – one właśnie wymagają szczególnej troski. Jeżeli jej nie otrzymają, wyrosną na być może niebezpiecznych, a z całą pewnością nieszczęśliwych ludzi. Dla naszego własnego dobra żadne uczucie nie może pozostać niezauważone i zlekceważone. Krótko mówiąc: warto czuć.(z rozdziału Napięcie)Fragmenty:Leczenie bóluDlaczego nas boli? Dlaczego zostaliśmy przez naturę wyposażeni w zdolność odczuwania nie tylko fizycznego, ale także emocjonalnego bólu? Uczucie bólu mówi nam: zostałeś zranionyi potrzebujesz uzdrowienia. Nie zostawiaj tego – zaopiekuj się sobą. Odkorkuj tę swoją butelkę – niech się wreszcie wszystko wyleje…To jest właśnie najważniejsze: dopuścić swój ból do głosu. Nie tłumić go, nie udawać, że się nic nie stało. W końcu przestać milczeć. Proces, który dokonuje się wewnątrz osoby dźwigającej jakieś bolesne brzemię, polega na zmaganiu pomiędzy jej obolałą częścią, tęskniącą za wysłuchaniem i ukojeniem, a inną, silniejszą częścią jej osobowości, która twierdzi, że trzeba milczeć – bo przecież nic się nie stało albo bo i tak nic się nie da z tym zrobić. Ten wewnętrzny dialog jest odtworzeniem zewnętrznej sytuacji, w której powstała trauma. To właśnie sprawca pragnie, aby ofiara milczała i aby wszystko zostało utrzymanew sekrecie – aby całe zdarzenie można było zawsze podsumować stwierdzeniem: „nic się nie stało”. Pytanie, które osoba skrzywdzona przez kogoś musi sama sobie zadać, brzmi: czy zamierzam nadal stać po stronie sprawcy, być jego sprzymierzeńcem, czy też wreszcie zaopiekuję się tym, co we mnie słabe i obolałe, uznam tę część siebie za w pełni wartościową – mającą prawo do istnienia i do głosu.