Krzysztof Mroziewicz zabiera nas w podróż do Indii. Jest to jednak równocześnie podróż w czasie, do epoki tworzenia się zrębów scentralizowanego państwa. Ministrem i doradcą założyciela słynnej dynastii Maurjów, Ćandragupty, był mędrzec Kautilja. Napisany przez niego traktat zawiera wskazówki wprowadzające w sztukę rządzenia krajem i ludźmi tak, by żyli oni w dobrobycie. Dzieło to, poświęcone zagadnieniom dyplomacji, prawa, ekonomii, polityki oraz wojny, wyprzedza o niemal dwa tysiące lat Księcia Niccola Machiavellego.
W Sztuce władzy Krzysztof Mroziewicz przybliża polskim czytelnikom jedno z najważniejszych dzieł w literaturze Indii, Arhaśastrę mędrca Kautilji z IV wieku przed naszą erą. Państwo i władzę opisane przez Kautilję można określić jako „totalitaryzm z ludzką twarzą”. Biurokratyczne państwo wkracza tu w każdą, nawet najbardziej osobistą sferę ludzkiego życia, opierając się na powszechnym szpiegowaniu, agentach i intrygach. Kautilja ma ambicję, by być dobrym, zapewnić ochronę słabym, a nawet rekompensować obywatelom szkody wyrządzone przez osoby prywatne. W praktyce jednak tworzy państwo wszechobecnej kontroli, okrutnych kar oraz tortur.
Lektura książki Krzysztofa Mroziewicza stawia przed czytelnikami pytanie, czy w ogóle może istnieć władza absolutna, która nie zdegeneruje się i nie zamieni w tyranię wszechobecnej kontroli. Mnie jednak najbardziej poruszyło prawo, w którym czuję ogromny ładunek poezji: „Wolność to ulga, którą przynosi gaszenie pragnienia”.
Wiktor Osiatyński