Warszawa, środek mroźnej zimy. W spalonym domu leży ciało zamordowanego biznesmena, a jego ciężko poparzona żona walczy o życie w szpitalu. Komisarz Jakub Mortka ma nadzieję, że to gangsterskie porachunki albo przypadkowe zaprószenie ognia. Niestety wkrótce wie już, że trafił na seryjnego podpalacza, który krąży po mieście z koktajlami Mołotowa. Mortka musi odłożyć na bok osobiste problemy i z całą energią poświęcić się śledztwu. Trzeba powstrzymać szaleńca, zanim zginą następni ludzie… Świetny policyjny kryminał ze współczesną Warszawą w tle.
„Była godzina druga w nocy z piątku na sobotę. Wszyscy wokoło spali. Mógł być na każdym dachu każdego domu, a ich właściciele, niby bezpieczni we własnych czterech ścianach, nawet by o tym nie wiedzieli. Obudziłyby ich dopiero płomienie. A wtedy byłoby już przecież za późno.
[...]
Wstał. Z kieszeni kurtki na piersi wyjął latarkę i zajrzał do komina. Nie zauważył niczego, co mogłoby utrudniać wykonanie zadania. Ostrożnie wsadził do otworu kominowego butelkę. Nie chciał, żeby się rozbiła, uderzając o ściany. Miała spaść wprost do kominka.
Wstrzymał oddech i puścił szklaną szyjkę.”
(fragment książki)