– Ooo, a, I love you! – zakończył piosenkę głos Paula Anki z winylowego krążku.Gdy z kolejnej płyty na odmianę Presley wołał głębokim aksamitem:- Fever! - Janusz wyrósł przede mną jak spod ziemi, wyciągając rękę w zapraszającym geście.Napotkałam jego ciemne oczy, kuszące spod czarnej czupryny. Wydatne, kształtne usta rozchylały się w śmiałym uśmiechu. Poczułam, jak krew uderza mi do głowy, a stopy wrastają w podłogę.– Nie tańczę – wydusiłam przez ściśnięte gardło, marząc o zrobieniu kilku kroków w objęciach Janusza, po czym pierzchłam, kryjąc się za oparciem starego fotela.Przy Januszu momentalnie znalazły się dwie inne dziewczyny, z którymi począł poruszać się w takt tej sugestywnej melodii.