"Zapach drewna, które wiele przeszło, wilgoć, rozsychająca się, rozeschnięcie, wilgotniejące, tłusto. Spękania i skrzypienia. Szuflady wciąż się wysuwają, nocami i dniami, szafy przestawiają się po pokoju, rozrastającym się w pokoje, ciągnące się od ulicy całkiem głównej, choć nieco pobocznej, aż do jakichś wstydliwych zakamarków miasta. Układają się w nieudane, a długotrwałe kompozycje przepierzeń dzielących ten pokój ze mną. Dlaczego kojarzy mi się to z jasną zielenią? Czy może zielenią odwłoków much ścierwnic czy opakowań choinkowych lub powszednich cukierków? Było już kilka remontów, malowań. Wyrywałem wszystkie zbędne półki, popękane, pomalowane na biało, wydawały się nie spełniać żadnej praktycznej funkcji. Ostatnio przeniosłem meble z tego pokoju do nowego miejsca w Paryżu. Ogląd sąsiednich mieszkań, urządzonych ze smakiem, w przeciwieństwie do mojego, mimo starań, sprowokował pytanie: „Po co?”. Fragment książki