Choć sam tytuł już śmieszy, „Erekcja wzrostu” jest książką, która porusza poważne problemy polskiego systemu edukacji. Problemy oświaty przedstawione zostały w sposób humorystyczny – w innym wypadku raczej ciężko byłoby przejść przez lekturę bez łapania się za głowę. Absurdy, które do dziś funkcjonują, związane są ze światopoglądowymi i moralnymi przemianami społeczeństwa. Dylematy, z którymi na co dzień zmaga się każda polska szkoła, wciąż pozostają żywe. Tona codziennej papierologii, niekończące się rady, bezstresowe podejście do ucznia, spadek jakości nauczania – to rzeczywistość wielu nauczycieli. Autorka nie oszczędza także władzy. Widzimy tu zatem dyktaturę dyrekcji, mobbing, rywalizację, niechęć pedagogów do wykonywania zawodu, brak aspiracji i znużenie. Każde odejście od tych „reguł” sprawia, że jednostka, która jest na tyle odważna, by wytknąć błędy, uznawana jest za niepoczytalną i pozbawiona zostaje prawa głosu. Obnażona jest również niewiedza lokalnej społeczności, pogoń mediów za tanią sensacją, żądza pieniądza ze strony kleru czy głupota lokalnych władz. „Erekcja wzrostu” to lektura, która bawi nierzadko do łez, ale skłania również do refleksji nad systemem, w którym przyszło nam wychowywać dzieci. Ironiczną do granic możliwości fabułę wzbogacają ciekawe postaci lokalnej społeczności, które uwikłane w różne sytuacje, swoim zachowaniem odzwierciedlają poziom szkoły, w jakiej przyszło się im kiedyś uczyć.